Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 28 listopada 2011

25.

Dzień zaczął się szaro i smutno. Od świtu mżyło i kapało z dachu. Takie odgłosy nie skłaniały do wstawania. Jacek długo się wylegiwał w łóżku, zwłaszcza że nawet Rusłan mu w tym nie przeszkadzał. To drzemał, to rozmyślał nad różnymi sprawami. Robił bilans dni ubiegłych i robił plany na przyszłość. W końcu, wstał i dla rozbudzenia się, postanowił wypić kawy. Rozpalił w piecu. Odświeżył się nieco wodą z miski. Potem zawołało psa do domu i dał mu jeść.
Powoli się rozpogadzało i w końcu wyszło zza niskich chmur słońce. Lekki wiaterek pomógł szybko pozbyć się przyrodzie wilgoci. Jacek co nieco przekąsił, ogarnął wszystko i posprzątał. Wyszedł z domu i usiadł na schodkach. Patrzył na Rusłana jak zajął się szukaniem czegoś, rozgarniając łapami ziemię przy krzakach. Jak jego brudny nos, co i raz giną w coraz to większej jamie. Pofukiwał i prychał przy tym tak zabawnie, że stworzył Jackowi darmowy, komiczny spektakl.
Potem Jacek jak zwykle przeszedł się po gospodarstwie, dokonał obrządku i wrócił do domu. Nie zaplanował dzisiaj nic specjalnego, więc, postanowił znów odwiedzić Joannę. Rusłan czuł się coraz lepiej, więc postanowił że go dziś ze sobą zabierze. Wziął butelkę jarzynówki, z  piwniczki. Osiodłał konia, gwizdnął na Rusłana i wyruszyli w drogę.
Przez całą drogę Rusłan biegł obok konia i nawet nie myślał by się oddalić. Pogonić za ptakiem, czy pójść tropem zająca. Od czasu do czasu podnosił łeb i patrzył na Jacka, jakby się upewniając, czy wszystko robi prawidłowo i czy aby nie zasłużył sobie na burę z jego strony. Jacek zauważył te spojrzenia. Co i raz chwalił psa za posłuszeństwo, uśmiechał do niego i kiwał głową.
Joannę  spotkali na podwórku jak niosła w koszu drwa do domu. Rusłan z początku patrzył na nią nieufnie, ale po chwili podbiegł, przywitał się merdając ogonem i trącając nosem. Potem poddańczo położył się na grzbiecie i czekał na chwilę pieszczot z jej strony. Joanna odłożyła kosz na bok i przykucnęła głaszcząc psa po brzuchu. Jacek uspokojony zachowaniem psa, uśmiechną się i krzykną.
– Ty zdrajco, już znalazłeś sobie nową panią, mam cię dość, zostawię cię tutaj. – zażartował. – Podjechał do belki, zsiadł i uwiązał konia. – Nie nastraszysz nas, zazdrośniku. – Odpowiedziała śmiejąc się Joanna.
– Widzę że już mam całkiem zdrowych sąsiadów. Witam i cieszę się z odwiedzin. – Podniosła się i przywitała z Jackiem. Rusłan obiegał ich w kółko  i radośnie merdał ogonem. Jacek wziął kosz z drewnem i wszyscy weszli do domu.

                                                                                                  ***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz