Łączna liczba wyświetleń

sobota, 11 stycznia 2014

          125Tak… I jak tu ciekawie wkroczyć w temat wyzbycia się ciała na rzecz umysłu, czyli transcendentalizmu. Jak wytłumaczyć to filozoficzne stwierdzenie?
 Już od dawna nosiłem się z myślą o stworzeniu „czegoś” na ten temat. Tylko jak o tym pisać, by zostać poprawnie zrozumianym?
No bo jeśli umierając zostaje wskrzeszona dusza, to i cała nasza zarazem mądrość pozostaje. Jeśli tak i w zaświatach” jest wspaniale, to dlaczego „dusza” nie skontaktuje się z naszą rodziną po śmierci i nie powie, „nie bójcie się nic?” i nie powie jak tam jest?
Nie może… - Bzdura! Fizycznie to było by możliwe, bo dusza była przez lata całą mocą z nami związana... Bardzo pasuje w tej sekwencji stwierdzenie że duszy nie ma. Ale jeśli tak, to i Boga nie ma, stwórcy, diabla, nieba…
Ale mówi się o życiu po śmierci, światach równoległych, duszach, przepowiedniach, czarach, psychokinezie, czy telepatii… Jeśli tylko pół procenta z tego jest prawdziwa, to coś w tym chyba jest...

 Transcendentalizm, wychodzenie poza granice. Ulotne, pozazmysłowe doświadczanie czegoś… Już od dawna zadaję sobie pytanie, do czego ludziom jest potrzebne ciało? No tak, do prokreacji, ktoś powie, bo to bardzo przyjemne uczucie. Darwinowski motor postępu. Tak mają zwierzątka, ptaszki żabki…
Jednak ja zapytam powtórnie – po co człowiekowi jest to ciało? Człowiek rodzi się, uczy, zdobywa doświadczenie rozwija umiejętności, abstrakcyjne myślenie i… Co się dzieje dalej, po śmierci? Ciało gnije, przepraszam, obraca się w pył, a co z tym co powstało w głowie, tym czymś co nazywamy mądrością, odczuciami, doświadczeniem?
…No tak, można powiedzieć że „wiedza” jest przekazywana z pokolenia na pokolenie poprzez książki, doświadczenia, obserwację. - Dziadek - wnuczce, mistrz - uczniowi… Ale widzę tu jakąś pustkę. Czegoś mi tu brakuje, jakiegoś ogniwa w łańcuchu…
Nie widzę sensu w tym bałaganie, brak jest logiki… Skąd to się bierze?
Jest jednak chyba jakaś „Wyższa mądrość”, określana w różnych kulturach jako – Bóg.
Bóg jest, wszystko widzi, czuwa i ocenia, po śmierci wynagradza za postępki, albo karze… To jest logiczne, nadaje sensu naszemu bytowi, ale za płytkie jak na moją inteligencję.
Zostawmy kaznodziei, księży, papieży, bo są to ludzie którzy całą tą religijną otoczkę wymyślili, żyją w niej i czerpią z niej korzyści. Nie o tym chcę mówić… To nie jest godne by poruszać tak poważną kwestię w takim otoczeniu...
Chodzi o to, by wyobrazić sobie to coś, co istnieje obok nas… Bo coś we mnie chce w to wierzyć…
W filmie „Kontakt” Mówi się o wyższej, dokładnie nie sprecyzowanej i bezosobowej „Istocie”,  która skontaktowała się z nami by powiedzieć ludzkości, że jesteśmy za mali, że mamy za malutkie rozumki, by dostrzec to, co „Oni” mogli by nam przekazać. Po prostu, nie dojrzeliśmy do tego…
Mówi się o podróżach kosmicznymi korytarzami, tunelami podprzestrzennymi, które zakrzywiają przestrzeń i umożliwiają błyskawiczną komunikację… Właśnie to dobre stwierdzenie, komunikację… Bo po co mając komputer, komórki, satelity mamy się przemieszczać w celu wymiany myśli, poglądów, poszerzania wiedzy? Komunikujemy się, a za chwilę nie będą nam do tego potrzebne ręce. Chipy komunikujące się z naszym mózgiem przejmą całą strefę związaną z naszymi myślami, doświadczeniem, tym czego się zdążyliśmy nauczyć, czyli naszą pokoleniową wiedzą...
I tu znowu dochodzimy do pytania. Po co nam teraz do rozwoju umysłu potrzebne jest to przeszkadzające na każdym kroku ciało? Do kręcenia korbą, owszem, ciało jest potrzebne. Ale do przekazywania myśli, mądrości? Toż to tylko hamuje…
W podróżach nasze ciało hamuje prędkość światła, przeciążenia, głód. Znawcy tematu mówią, że po tej granicznej prędkości już nic nie ma. Struktura atomu i na przykład układ słoneczny, wydaje się zjawiskiem bardzo podobnym, ma jak nasze ciało wagę, po prostu znaną nam - „fizyczność”…
Co to są czarne dziury? Antymateria? Czy nie dziwi nas tybetański mnich, który co prawda ma ciało, ale potrafi nie jeść, nie pić, potrafi zapanować nad emocjami, popędem, ciałem. Mówi że żyje energią świata, słońca, kosmosu…
Przykład mnicha przedstawiłem tu trochę z przekory, bo różnie się o tym mówi i nie ma naukowych dowodów że mówią prawdę. Ale jeśli z pośród tysięcy joginów, mnichów, czy inaczej nazywających się „cudaków” choć jeden jest „prawdziwy”… To coś w tym jest…
W takim aspekcie moje pytanie o transcendentalizm, o wyzbycie się ciała w imię wyższych racji. Wyzbycie się potrzeb, emocji, dóbr, popędu, chorób zdobyczy, cywilizacyjnych itp. Jest pytaniem nadzwyczaj oryginalnym i ciekawym.
 Jeśli moje rozważania idą w dobrym kierunku, to co dalej? Rozum podpowiada idź dalej, snuj rozważania i dociekaj… Jednak ja w tym momencie mogę tylko przytoczyć słowa z filmu…
Jeszcze moja wiedza jest niewystarczająca, emocjonalnie nie dojrzałem, a rozum mam za ubogi, by zrozumieć to o czym moglibyśmy ci opowiedzieć… 
Rozum, jako połączona z wielu istota - w wielki byt, (takie mrowisko, komputer, internet). Poszerzająca swoją wiedzę i pozbawiona pragnień fizycznych... Ten byt jest możliwy, to scala w logiczną całość moje rozważania, ale żadnych dowodów na to nie mam...  Więc chyba na tym skończę… ;-D