Łączna liczba wyświetleń

piątek, 18 listopada 2011

15.

Z rana, pies znowu nie dał mu dłużej poleżeć w łóżku. Piszczał i chciał wyjść. Jacek niechętnie zwlókł się z łóżka by wynieść go na dwór. Trawa po nocy była zaroszona, więc położył psa przy schodach. Niech siknie raz przy domu. Jednak ten popatrzył na niego z wyrzutem, wstał i jeszcze mocno kuśtykając, udał się pod swój krzaczek. Wrócił sam, po zrobieniu tego co miał zrobić. Ale po schodach, Jacek musiał go jeszcze wnieść. Położył go na posłaniu i  dał mu pić.
                    Rozbudził się już zupełnie. Ubrał się, rozpalił w piecu i wyszedł do obrządku. Napoił i wyprowadził konia na łąkę. Nałożył siana do żłobu. W pojemnik sypnął garść ziarna kurom i dolał wody do poidła. Jak wrócił, w domu panowało przyjemne ciepło. Wstawił kawę, zrobił sobie jedzenie.  

– Przydało by mi się trochę nabiału – pomyślał – świeży ser, masło, śmietana, mleko. Dobry pomysł. Ale do tego potrzebna jest krowa. A potem, codzienne dojenie, siano na zimę, przewiązywanie . No i zacielanie. Ojej… Za duży luksus jak na mnie. A może wystarczy koza? Mniej wybredna, mniej potrzebuje zachodu.
To coś dla mnie. Jednak już byłbym bardziej uwiązany do domu. – Medytował.
Teraz wsiadam na konia i jadę. Jestem wolny. Nie wiem czy jest to warte całego tego poświęcenia.
Koza, a może parka?... Ser mleko?... Hmmm – zadumał się – To chyba nie byłby taki głupi pomysł. Ale te obowiązki…
                   
Przypomniał sobie o wczorajszym postanowieniu, związanym zsąsiadką. Trzeba było by się pomału zbierać. Tylko tak nieładnie wpaść w odwiedziny bez niczego. Myślał o wzięciu jakiejś wędzonki, jaj. Ale jak ma to wszystko w swojej spiżarce? Najlepiej będzie jak weźmie ze sobą jakieś wino i się zorientuje czy czegoś jej nie brak. Jak coś trzeba, zawsze można będzie wpaść znowu.
Zaglądnął do spiżarki,  w samym rogu na dole, znajdowała się półka z kilkoma flaszkami wina. Wybrał jeżynowe. Zaniósł do kuchni i postawił na stole. Tylko co zrobić z psem? Zostawić samego w domu… Chyba niema innego wyjścia. Przecież nie zabierze go ze sobą. Na podwórek jest jeszcze za słaby. Nie ucieknie i się nie obroni. Przed odjazdem wyniesie go by się załatwił. Zostawi mu w domu wodę i jedzenie. Nie jedzie przecież na długo.
                   
                                                                                          ***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz