69.
- Bardzo miło i z atrakcjami spędziłem z wami czas. – powiedział Jacek gdy wszedł do salonu – Bardzo wiele wrażeń miałem tym razem. Aż nie chce się wracać do domu.
- Widzisz jakiś problem, zostań. Masz tu swoje miejsce…
- Wóz już mam załadowany. – odpowiedział uśmiechając się – W puszczy też jest wspaniale. Najlepszy jest ten brak pośpiechu i odpowiedzialności. Robisz coś jak chcesz i gdy chcesz. Pełna swoboda. Podoba mi się to. Żal z tego rezygnować.
- Ale wiesz że z czasem nadoje ci ta swoboda … - powiedziała zatroskana mama.
- Wiem. Ale pozwólcie że jeszcze w ten sposób pożyję. Pewnie wrócę za jakiś czas, ale nie teraz. Nie jestem jeszcze gotów.
- Jesteś jeszcze młodym, silnym mężczyzną. Możesz żyć jak chcesz. Tylko pamiętaj, bądź gotów, nie strać szansy gdy się taka trafi. Bądź w odpowiednim czasie we właściwym miejscu.
- To co synu, wypijemy coś do obiadu?
- Bardzo chętnie, ale nie za dużo. Jutro ciężka trasa przede mną.
- Jacek, przecież mówię, wypijemy, a nie się napijemy… - Zażartował.
- A więc wypić możemy.
Ojciec przyniósł z kredensu kieliszki i nalewkę. Gdy je napełniał, mama już kończyła nakrywać do stołu.
- Smacznego. – powiedziała – Nakładajcie sobie.
- Nie wiecie czasem jaka będzie jutro pogoda?
- Pogodynka zapowiada zachmurzenie i niestety, mżawkę.
- Szlag by to… Nie mogło by to być sucho i słonecznie?
- A więc, wypijmy i do apetytu i za pogodę. – wtrącił się do rozmowy ojciec. – Aby nie padało.
- Amen!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz