Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 12 stycznia 2012

55.


                    - Mam przyjaciółkę, w Szwajcarii, co opiekuje się tam starszą kobietą. Pochodzi z Polski. To jest złota kobieta, o wspaniałym charakterze. Tylko ona może wytrzymać z tą babką. Babcia nie ma Alzheimera, ale podeszły wiek zabrał jej i pamięć i wszystkie wspomnienia. Wszystko co przeżyła, się jej przeplata, wszędzie widzi zagrożenie i wrogów. Czasem jest nie do wytrzymania i nie do opanowania. Nie wiem Jacek, dożyć takiego wieku i nie mieć żadnych wspomnień? Ona nie pamięta nawet imion swoich dzieci. Nie wiem czy bym chciała dożyć takiej starości. Raczej nie… Gdy jest źle, przyjaciółka wzywa znajomego lekarza który daje babce środki uspokajające. Soboty i niedziele ma wolne, przyjeżdża wtedy do niej rodzina. Gdyby nie to, mogła by zwariować.  
A tak odpocznie i znowu do pracy. Rodzina zna całą sytuację i płaci jej każde pieniądze byleby tylko się nią opiekowała. Pewnie tylko  dlatego dalej u nich pracuje. Jakoś się z nią dogaduje i ma takie pokłady cierpliwości i tolerancji w sobie. Podziwiam ją.
                    - Pewnie gdyby nie ona, rodzina oddała by ją do domu opieki.
                    - Jacek, ale kto z nią wytrzyma! Jej dzieci od czasu do czasu, ale obcy ludzie… Naprawdę nie chciałabym dożyć takiej starości.
                    - Nikt nawet nie myśli że do takiego stanu może dojść. A przecież takich starczych chorób jest dużo i nie ma jak im pomóc. Lekarstwa działają trochę na skutki, ale nie cofają choroby. Taki Alzheimer, leki hamują rozwój choroby, łagodzą skutki. Ale choroba postępuje i z czasem i tak wszystko się zapomina. No ale co zrobisz, takie jest życie…
Zobacz, ale napadało liści. A kilka dni temu wszystko ładnie posprzątałem. - powiedział Jacek gdy doszli na miejsce.  
                    - Ale zobacz jakie śliczne drzewo rośnie w pobliżu.
                    - No i ono jest sprawcą całego zamieszania. Usiądź sobie na ławeczkę, a ja trochę posprzątam.  
Jacek zajął się sprzątaniem. Pożyczył nawet na chwilę grabie, od kobiety sprzątającej groby w pobliżu. Rozmawiali o cmentarzu. O tym jaki jest piękny. O tym ile pracy potrzeba by został taki jaki jest. Wspominali jego dziadków. Powrócili do czasów kiedy żyli. Do atmosfery jaką byli otoczeni.
W końcu gdy było posprzątane, Jacek mógł położyć kwiaty i zapalić znicze. Usiadł z westchnieniem na ławce koło Weroniki. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz