Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 23 lutego 2012

96.

Siedzieli przy kawie na wyniesionym z domu stoliku. Joanna już się przebrała. Była w lekkiej białej sukience, o ramionach z delikatnie zaznaczonymi bufami. Nie miała ozdób, prócz lekkiej koronki przy dekolcie. Joanna wyglądała w niej skromnie ale i uroczo. Całość uzupełniał jej uśmiech i aura radości, jaką cała jej postać emanowała.  Rozmawiali. 
Jacek nie mógł oderwać od niej wzroku. Uśmiechał się i wydawać by się mogło że jest lekko onieśmielony. Jednak nie. Z niecierpliwością czekał na dogodny moment, by zapytać Joannę o jego wczorajszą propozycję. Gdy wreszcie nadszedł, zawahał się i spytał.
                    - Zastanawiałaś się może na temat mojej wczorajszej propozycji?
                    - By razem zamieszkać? Tak, myślałam o tym. – spojrzała mu głęboko w oczy, i się uśmiechnęła – Z radością z tobą zamieszkam.
                    - Och Joanno, nie wiesz…
                    - Wiem, Jacku, ja czuję to samo. Zamieszkamy razem, a co przyszłość przyniesie, zobaczymy...            
- Jesteś wspaniałą kobietą i wykorzystajmy to, co nas łączy. Czuję jakby znów odnalazły się dwie połówki. Mimo tego co przeżyliśmy, świetnie się dogadujemy, tak samo myślimy.
Jacek wstał, klękną przed Joanną, wziął jej rękę i patrząc jej w oczy powiedział: - Kocham cię za to…
- Wiesz, - kontynuował – nie wiem jak ty, ale myślałem żeby zamieszkać na razie tutaj. Chciałbym trochę odnowić mój domek, poczynić pewne zmiany. Na przykład założyć wodę. To trochę potrwa, ale jak to zrobię, będę mógł godnie przyjąć cię w swoim domu. Trzeba będzie pojechać do miasta i kupić co nieco. Niedługo przyjdą przymrozki i trzeba było by się pośpieszyć.
- Jednak słusznie mówią, że kobiety i mężczyźni są z różnych planet z Wenus i Marsa. Nie myślałam w ten sposób. Ale masz rację. Tak trzeba zrobić. Ten dom należy do mojego stryja. Na pewno nie miałby nic przeciwko, byśmy tu przez pewien czas zamieszkali, ale to jednak jego dom.
- No właśnie. Poza tym czułbym się nieswojo mieszkając tu.
- A ja, nie chciała bym korzystać bez przerwy z jego gościnności. Trzeba by było wrócić do mego domku, przyjechałam tylko na wakacje. A tu już jesień…
- No i widzisz, Zaczynamy wspólnie sobie wszystko układać.
Uśmiechną się do Joanny. Cmoknął ją w dłoń, wstał i wrócił na swoje krzesło. Upił łyk kawy.
- Pojedziesz ze mną do miasta? – spytał – Byłbym bardzo rad.
- Jasne. Sama chciałam ci to zaproponować. Podwieziesz mnie do stryja? Trzeba było by mu wszystko opowiedzieć. Poza tym trzeba wynająć mój domek i zabrać z niego potrzebne rzeczy.
- A więc zrobimy tak. Na wieczór pojedziemy do mnie. Weźmiemy trochę twoich rzeczy. Przecież nigdy u mnie nie byłaś, nawet nie wiesz gdzie mieszkam i czy się ci się u mnie spodoba… Jutro przygotuję wszystko do podróży i raniutko nazajutrz wyjedziemy. OK.
- Całkowicie zdaję się teraz na ciebie. Myślę że masz rację, poza tym, u ciebie, ty rządzisz. Tutaj ja. Chodź zaczniemy robić co zaplanowaliśmy, bo dzień stanie się za krótki.
- No to do roboty…
                                                                                                  ***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz