Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 13 lutego 2012

88.

                    Wieczorem Jacek wrócił do siebie. Schował konia do stajni, a wóz wstawił do szopy na swoje miejsce. Chwilę się obrządzał. Potem rozpalił w piecu, wstawił wodę na kąpiel. Te znaki na ciele i bieliźnie po pocałunkach i miłosnych uściskach musiał teraz przecież zmyć...
Czekając na podgrzanie się wody, wyszedł na taras i zapalił skręta. Usiadł w fotelu. Lekki wiatr nawiewał czasami od lasu trochę chłodu, jednak z tym chłodem wygrywało ciepło zakumulowane dniem na polanie. Choć niebo zasnuło się na wieczór chmurami i zapanowała ciemność, ukazujący się czasami prześwitujący przez nie księżyc, dawał poczucie bezpieczeństwa i urokliwego błogiego spokoju.  Poddał się tej atmosferze, przymknął oczy i tylko żar z papierosa zdradzał, że ktoś siedzi na tarasie.  
Zagłębił się we wspomnieniach dzisiejszego dnia. Chwile spędzone z Joanną, wydawały mu się czymś niezwykłym, przypomniały mu randki z Laurą. Wtedy też odczuwał to samo. Uczucie to spotęgowane było tremą, strachem że się zbłaźni.  Że zależy mu na Laurze tak bardzo, że może nie być zaakceptowany.
Teraz czuł że jest aprobowany i z radością przyjmowany, ale w chwilach oddechu, ochładzał jego zapał powiew tego minionego szczęścia, które tak gwałtownie zostało przerwane. Bał się że nie zasługuje na daną mu szansę, ale i tego że sam ją zmarnuje. Albo, co gorsza, zostanie mu tak samo odebrana. Trudno mu było z tym odczuciem walczyć, choć wiedział że jest ono irracjonalne. Wiedział dobrze że jak z nim wygra, to wszystko zacznie się w jego życiu znowu układać. Bardzo tego w tej chwili pragnął. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz