Łączna liczba wyświetleń

środa, 28 grudnia 2011

44.

W pewnym momencie Rusłan wybiegł na przód, stanął. Zaczął węszyć, i już po chwili, pobiegł ile sił w nogach do bawiącej się w oddali dziewczynki. Jacek się przestraszył, bo nigdy nie widział Rusłana w takim stanie. Myślał że może chce zrobić dziewczynce jakąś krzywdę. Zatrzymał się, stanął na nogi i zaczął z całych sił przywoływać go z powrotem. Na próżno. Pies szybko zbliżał się do niej, w pewnym momencie zaczął ujadać i skomleć. Dziewczynka odwróciła się do niego, spojrzała radośnie i rzuciła się w jego kierunku. Widać było że się znają, Rusłan przed jej kolanami wyhamował, zaczął się łasić i w końcu odwrócił na wznak. Dziewczynka uklękła, przytuliła się i zaczęła go radośnie całować. Jacek stał jak wryty. Wiedział że musieli znać się już długo i obydwoje się właśnie po odnaleźli.
Usiadł smutny na koźle i przypatrywał się ich radosnemu przywitaniu. Rusłan odnalazł swoją panią i będą musieli się pożegnać. Zdążył go już polubić, przyzwyczaić. Przypomniał jak znalazł go w sidłach, jak leczył i się nim opiekował. Jego zabawne sztuczki i wygłupy, wyprawy do lasu i jak zdemolował mu dom. Uśmiechną się.
Wiedział że taka chwila może nadejść, ale nie wiedział że nastąpi tak szybko. Patrzył jak radośnie się witali. Potem jak wstali i chwilę się wahając, zbliżali pomału do jego. Potem, jak za nimi, ruszyła obserwująca całą tą scenę, a skryta dotąd w cieniu,  jakaś postać na koniu. Jacek dziwił się, jakim sposobem Rusłan, rano gdy tędy jechali nie zareagował gdy mijali to miejsce. Uprzytomnił zaraz jednak, że wtedy pies jechał razem z nim, bryczką. Może był rozkojarzony i po prostu, nie zauważył  znajomego terenu. Węchem go nie rozpoznał. Tak pewnie było...
Naprawdę było trochę inaczej. Ale o tym się dowiedział, gdy nieznajomi zaprosili go na pobliską farmę.  
                                                                               *** 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz