Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 6 grudnia 2011

33.

Zaraz za ścianą lasu, była już wygodna, szeroka, żwirowa, służąca do transportu drzewa, droga. Od czasu do czasu jeździły po niej długie, ciężarówki z pniami wiekowych drzew. Mijała ona miasto w odległości półtora kilometra i zakręcała na wschód. Byli więc w połowie drogi i mieli za sobą najgorszą jej część. Zbliżało się południe, więc mogli sobie swobodnie godzinkę odpocząć.  
                    Jacek siedząc tak przy kawie i kanapkach, wspominał Joannę i wspólne rozmowy.  Szybko się z nią zaprzyjaźnił i brakowało mu teraz jej obecności. Podróż była marudna, ale za to widoki wspaniałe. Chciałby z nią podziwiać, te zanikające perełki przyrody i pozostałości po prastarej puszczy. Gdy patrzył z wozu na przepiękne drzewa porośnięte od pnia po zielone gałęzie bluszczem. Na grzyby, te jadalne i przyciągające wzrok czerwone muchomory. Chciał zatrzeć w jej pamięci, obraz, tej nieuleczalnej choroby.  
Bo ile cierpienia może znieść taka delikatna dziewczyna? Straciła wszystko co kochała, przez nagłe zjawienie się, podstępnej choroby. Czymże sobie na to zasłużyła. Nikt jej nie wsparł, nikt nie pomógł w chwili gdy tego wsparcia najbardziej potrzebowała. Zostawić samą w takim stanie, to nieludzkie, zabrać dziecko jeszcze bardziej. Człowiek opuszczony przez wszystkich w depresji, nerwicy… Że też się pozbierała. Silna dziewczyna, myślę że z czasem zacznie się wszystko układać po jej myśli. Ja bym chyba na jej miejscu nie dał rady. Ze wstydu, zamknął bym się w domu i nosa nie wytknął poza próg. Bo jak tu wyjść, gdy patrzą na ciebie jak na pijaka. Gdy ciebie o coś pytają, a ty odpowiadasz nieskładnie. Jak wyjść, gdy wpadasz w panikę i ulatuje ci wszystko z pamięci.  Przecież stajesz się mimowolnie kłębkiem nerwów. Czy możesz logicznie myśleć gdy wszystko ci się nie udaje i wypada z rąk. A jak się czujesz, gdy zdaje się życzliwi ludzie, zadają głupie pytania.
I do tego ta depresja. Jesteś świadomy, wiesz że robisz źle i mimowolnie jeszcze pogrążasz się w tym wszystkim. To paranoja, zachorował bym na pewno psychicznie, wariatkowo pewne. Takie myśli szybko przebiegały przez jego głowę. Im bardziej myślał o Joannie, tym mocniej ją podziwiał.  Zatęsknił za nią, spoglądając na tą wspaniałą panoramę którą miał przed oczami.  

                    Położył się na ławie, pod głowę podłożył torbę i zapalił skręta. Obserwował niebo i majestatyczne chmury sunące po nim. Po chwili spał już odurzony krystalicznym powietrzem, szumem drzew i pluskiem spadającej z wodospadu wody. Obudziło go szczeknięcie Rusłana. Gonił po łące za uciekającym zającem. Otworzył oko i chwilę obserwował jego daremną pogoń.  Spojrzał na zegarek. Minęło południe, czas się zbierać.
                    Wstał, spakował się, podszedł do konia, który oddalił się nieco w kierunku jeziora. Było pięknie ciepło i słonecznie. Aż żal żegnać się z tym pięknym miejscem. Cóż, musiał jechać dalej. Zaprzągł konia, rzucił torbę na wóz, zagwizdał na Rusłana. Chciał go zabrać na wóz, ale nie było mu to w głowie. Kręcił się dookoła wozu, uciekał i nijak nie dawał się złapać. Jacek więc ustąpił, chcesz biec, to biegnij. Tylko nie wpadnij pod samochód.
                    Wsiadł na wóz i ruszył. Przejechał przez łąkę. Od drogi oddzielał go już tylko kilkudziesięciometrowy pas drzew. Wjechał ostrożnie na żwirową, szeroką drogę. Przejechał na drugą stronę. Nie był to przyjemny widok, jak ten do tej pory.
Rzadko ktoś tutaj jeździł. Ale jak jechał, wzniecał za sobą wciskający się wszędzie, kurz. Drzewa przy niej rosnące były przykryte szarym pyłem. Do rozwidlenia prowadzącego do miasta, a to był spory kawałek, minęło ich trzy ciężarówki pełne drewna i jedna pusta. Mimo to, wóz jednak zdążył pokryć się kurzem.
Jacek przykrywał się przy każdym spotkaniu z ciężarówką derką, więc nie ucierpiał  mocno. Rusłan na ich widok, ze strachu uciekał do lasu ciągnącego się przez cały czas aż do miasta. Podróż minęła szybko i bez problemu.
                                                                                                      ***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz