Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 8 grudnia 2011

35.

- Siadaj z nami synu do stołu. Dla nas to kolacja, a ty chyba cały dzień tylko na kanapkach?
                    - Masz rację mamo, zgłodniałem. Jadłem trochę ale to nie domowy posiłek. – odpowiedział - Mmm, ale zapachy! Jak ja coś ugotuję to tak nie pachnie. Ach, to mięsko w galarecie ze słoika. Toż to prawdziwy smakołyk.
                    - Nie pachnie bo dodajesz za mało przypraw. Proszę nabierz sobie. – podała mu półmisek – A tu sałatka, chlebek, proszę.
Jacek nałożył sobie i oddał półmisek. Do tego wziął dużą porcję sałatki.
                    - No, warzyw też mi brakuje.
                    - A to już kochany twoja wina. Miejsce masz, siłę do skopania ogródka też, tylko chęci brak…
                    - Wiem, wiem, co poradzę na tego lenia?
                    - Nalać Ci coś? – Wtrącił się ojciec – Mam bardzo smaczną wódeczkę na ziołach. Pachnie tak jak to lubicie…
                    - Chętnie, dzięki tato.
                    - A jak to się stało że zrobiło się was dwóch?
                    - Chodzi ci tato o Rusłana? Złapał się w sidła. Leżał kilka dni zanim wydobrzał. – powiedział z pełnymi ustami.
                    - A co u Was? Widzę że wszystko OK.
                    - Tak, wszystko po staremu. Nie chorujemy, pracować nie musimy, czasem gdzieś uda nam się wyskoczyć w odwiedziny.
Tak ogólnie to najlepszy okres w naszym życiu. - Wziął dłoń żony i ucałował. Spojrzeli sobie czule w oczy. Potem uniósł pełny kieliszek do góry i powiedział.
                    - Na zdrowie, za spotkanie!
                    - A co tam u Ciebie? Jak się żyje w tej głuszy? Czy ci nie smutno tam jednemu? – Zapytała mama.
                    - Rozmawialiśmy już na ten temat, chcę spokoju. Po prostu tak mi odpowiada. Mam teraz Rusłana, A domek przy tej pięknej polanie koło drogi nad jeziorem, wynajęła na lato, bardzo miła pani. Maluje obrazy, dochodzi do siebie po pobycie w szpitalu. Często do niej teraz wpadam. Porozmawiać, może trochę z troski, bo mieszka sama w lesie, nikt ją nie odwiedza.
                    - Kobieta? Ładna? A skąd jest? – spytała.
                    - A ty zawsze swoje…  Jest chyba z tej małej osady za miastem, Górki czy coś.
                    - Pogórze.
                    - No właśnie. Ten dom należy do jej Stryja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz