Łączna liczba wyświetleń

piątek, 16 marca 2012

112.

                    - No, nareszcie można sobie poleniuchować. – Powiedziała Joanna wzdychając po obfitym posiłku, który zjedli z apetytem po wycieczce bryczką. Siedzieli na werandzie, przy stoliku, w ostatnich  promieniach zachodzącego słońca. Pili kawę, a kawałek ciasta, który został z poprzedniego dnia, umilał im kieliszeczek nalewki malinowej.
                    - Robi się coraz chłodniej, -powiedziała Joanna mimochodem. - Zaraz trzeba będzie uciekać do środka.
                    - Przynieść ci coś do okrycia się? – Spytał Jacek.
                    - Ot, jakbyś mógł… Może ten mały kocyk?
                    - Ok. Sobie wezmę bluzę. Posiedzimy sobie trochę, tak miło. Przez zimę stęskniłem się za tymi posiaduszkami na werandzie. Zimą jest smutno, teraz można coś porobić na dworze. Muszę zająć się zrobieniem bramy do szopki. Muszę zrobić z niej garaż, bo teraz to taka prowizorka, że aż patrzeć nie można…
                    - Nie jest tak źle…
                    - Może i nie, ale strasznie nie wygodnie. Lubię jak jest tak, jak należy. Nie znoszę prowizorycznych warunków. Samochód zimą nie był potrzebny, ale teraz będziemy czasem nim jeździć.
Zabrzmiał alarm CB -radia.
- Oho, ktoś o nas przypomniał… - Jacek poderwał się z krzesła by podnieść słuchawkę.
- Halo! Już jestem. Słucham…
Joanna też wstała i stanęła za Jackiem. Była ciekawa, któż to do nich się odzywa. Ostatnio rozmawiali chyba ze trzy tygodnie temu…
                    - Halo! Przepraszam że przeszkadzam, ale mam do przekazania wiadomość. – Odezwał się sympatyczny głos sekretarki ze Straży leśnej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz