Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 7 maja 2012

130.

        Gdy światła samochodu ogarnęły swym blaskiem podwórek i dom stryjostwa, natychmiast pojawiły się w drzwiach ich zaciekawione sylwetki. Ze zniecierpliwieniem czekali aż Joanna i Jacek wyjdą z samochodu i na zmianę zadawali niecierpliwie pytania.
- No jak. Jak było? Co uradziliście? Był Adaś? No mówcie…
- Było, tak jak myśleliśmy. Ale chyba nie będziemy o tym rozmawiać na podwórku. – Odparł żartobliwie Jacek. – Jak pozwolicie nam wejść, to może w środku zdamy wam relację…
- Nie potrzebnie, aż tak się denerwowałam. Wyszło wszystko OK. Ale faktycznie, może najpierw wejdziemy…
Wszyscy byli poruszeni, ale stryjowie ledwo mogli opanować swoje podniecenie.
- Jasne, chodźmy. Usiądziemy i porozmawiamy. Zjecie coś? Nie jesteście głodni? Bo cały obiad na Was czeka. Wszystko ciepłe.
- Właściwie, to nie jesteśmy za bardzo głodni. Chociaż tam mieliśmy żołądki skurczone z nerwów, to jednak należy przyznać że nas ugoszczono…
To siadajcie przy stole, podam kawę z ciastem. A ty, podaj kieliszki i coś mocniejszego. – Zosia zwróciła się do męża. - A posiłek zjemy później, gdy zgłodniejemy.
Po kilku minutach krzątaniny, wszyscy usiedli i Joanna zaczęła relacjonować całe zajście w domu Karola. Widać, że już ochłonęła, mówiła spokojnie, pewnym tonem. Nie było to radosne spotkanie, więc i opowieść nie była wesoła. Ale widać było że emocje z niej wyszły i opowiadała już swobodnie.
Opowiadała o przywitaniu i o Karola przemowie. O tym jak już źle wyglądał i o widocznym wysiłku na jego twarzy. Mówiła o Adasiu. O tym co mówił, jak wyglądał, o ich wspólnej rozmowie.
Potem przeszła do wspólnej dyskusji, tej już nieoficjalnej, przy stole. Mówiła o gościnności i o miłej, sympatycznej atmosferze i o tym co zaplanowali względem siebie, podczas przyszłej smutnej rzeczywistości. Czyli chorobie Karola i jego niechybnym, smutnym odejściu. 
O tym że nie mają nic przeciwko odwiedzinom Adasia w domu Karola i u Joanny... I jego zamieszkaniu u nich w przyszłości.
W sumie to było to dla nich bardzo budujące spotkanie. Pozbawione już zupełnie dawnych żali i niesnasek. Obie strony mogły szczerze opowiedzieć o swoich odczuciach, ich postępowaniu i myślach w czasie choroby. Doszło do zgody w harmonijnej atmosferze i to jest najważniejsze.
Tak przecież powinni się zachować wszyscy odpowiedzialni ludzie. - Zakończyła swój wywód, Joanna.

- Tak jak powiedział Adaś – niewiadomo dlaczego zaistniała ta złość i rozstanie. Po co to spotkanie teraz jeśli mogło by być zupełnie inaczej… - skwitował Jacek… Ale…
- Z drugiej strony gdyby nie to, nigdy bym Joanny nie spotkał… No i nie miał okazji się oświadczyć…
- No nie, to wspaniale… - Chórem wykrzyknęli stryjowie. – To znaczy będzie ślub. Można wiedzieć jak to planujecie?...
- Na razie nic nie mamy zaplanowanego. – Odpowiedziała Joanna. – Sama jestem jeszcze w szoku. Przed chwilą w samochodzie Jacek mi się oświadczył.
- No to faktycznie jeszcze świeża sprawa...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz