135.
Zrobili
tak jak postanowili. Przedstawili całą sprawę rodzicom, potem pojechali na
plebanię by porozmawiać z księdzem i do stryjów Joanny.
Chcieli
się z nimi pożegnać i zaprosić na ślub. Ewentualnie, zaprosić Adasia, gdyby
chciał z nimi jechać, do ich domku w lesie. Adam, jak przypuszczali, chciał
zostać z ojcem. Towarzyszyć mu w jego walce z chorobą i wspierać na ile to było
możliwe.
Karol w
tym czasie był na kroplówce w szpitalu. Więc poprosili tylko Adasia by go
serdecznie pozdrowił i przekazał że myślą o nim i są dobrej myśli.
Nie
siedzieli długo. Wypili kawę, zjedli ciasto, porozmawiali i jeszcze przed
obiadem wyjechali do rodziców Jacka. By tam spakować się, zrobić jakieś zakupy
i nastawić się psychicznie na jutrzejszy wyjazd.
Zajechali
akurat na obiad. Zakupy więc musieli zrobić jutro przed wyjazdem. Nie przejęli
się tym w ogóle, bo nic ich nie zmuszało do pośpiechu. Wystarczy jak zajadą do
domu na wieczór, no może nie tak późno, bo lepiej rzekę przekroczyć gdy będzie
jeszcze widno. Chociaż mocno nie padało, to z wodą nigdy nie wiadomo. Lubi
czasem zaskoczyć.
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz