133.
To Joannie było teraz bardzo potrzebne. Mogła
się wziąć w garść i pomału zacząć stawiać czoła losowi. Znowu zaczęła
organizować przyszłość.
***
Nazajutrz
nie było poprawy, ale też i nie czuła się gorzej. To na pewno był rzut. Nie
mogła się doczekać wizyty u neurologa. Była pewna że jej pomoże, przecież nie może
się teraz poddać. Teraz gdy zaczęło się jej wszystko układać, to było by bez
sensu…
Widać było
jej odmianę w porównaniu z poprzednim dniem. Widać było że bierze byka za rogi.
Jej panika i strach minęły bez śladu. Zjedli i pod wieczór byli gotowi do wizyty
u lekarza.
Lekarz
przyjął ich serdecznie. Znał Joannę i dopytywał się jak jej się układa. To była
raczej psychoanaliza niż zwykłe badanie. Rozmawiając, przyglądał się jej
uważnie. Położył na kozetce oraz badał jej chód. Dawno jej nie widział, to i
badanie było dokładne i trwało długo.
Po
kilkunastu minutach przyznał, że to jest najprawdopodobniej rzut, ale by to
potwierdzić musi skierować ją do laryngologa. Zlecił badania ambulatoryjne i
przypisał leki.
Joanna
sumiennie przykładała się przez dwa tygodnie do zaleceń lekarza. Po tym
okresie, po złym samopoczuciu nie było śladu.
W tym
czasie, już w rodzinnym domu Jacka, gdzie zabrał Joannę, odwiedzał ją
dwukrotnie Adam. Nie był spięty i nie zachowywał się jak się tego spodziewała.
Był swobodny i wesoły. Widać że się martwi, ale atmosfera panująca w domu
sprawiała, że i nie ma czym się przejmować. Zwłaszcza że zdrowie jej szybko wracało
do normy.
Powrócił motyw ślubu. Choroba zaczęła znikać w mgle
zapomnienia, a jej miejsce zajęły rozmowy na nowy temat, przygotowań się do Wesela.
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz