Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 28 maja 2012

140.

W końcu skończyła swoje zajęcia. Nakryła stół i poprosiła ich o zajęcie miejsca. Oni też akurat wychodzili z łazienki, by się nieco odświeżyć i umyć po pracy.
- No i jak tam? Już gotowi? Ja też w końcu jestem wolna. Ach! Jak miło na was popatrzeć.   Nabierajcie sobie, proszę. Dziś przygotowałam wam coś po góralsku, kwaśnicę. Jest tu i kawałek kiełbasy i żeberka… Ziemniaki są w zupie.
- No to sobie konkretnie się najemy. Nawet już zgłodnieliśmy. Adam poradzisz sobie?
- Dam radę, chociaż nigdy czegoś takiego nie jadłem.
- Ten przepis dostałam od twojej mamy Jacek, pewnie o tym nie wiesz? Przeglądaliśmy jej stare przepisy i zapisałam kilka z nich. No i jak? Kwaśna, co nie?
- Na kaca dobra. – Odparł Jacek.
- Bardzo smaczna, to taka potrawa jednogarnkowa? I zupa i drugie w jednym?
- Dwa w jednym, dobre… Muszę to zapamiętać Adasiu. – Tak można tą zupę nazwać. Można się naprawdę najeść, zjadając jej jeden talerz.
- No, taki większy. –Stwierdził uśmiechając się Jacek.
- Ale nie każdemu jest taka ilość wskazana, są też ludzie z brzuszkiem…
- Dla mnie wystarczy jeden. Bardzo smaczna ta zupa.
- I dla mnie. A ty Jacku jak chcesz dokładki, to proszę…

I tak minął im wieczór. Na przekomarzaniach i żartach. Na planowaniu kto będzie gdzie i z kim spał, co planują i gdzie zamierzają pojechać. Co warto zobaczyć i jak przyjemnie spędzić czas pobytu Adasia u nich na ranczu, jak nazwał Adam ich domek w lesie.
                                                           ***


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz