Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 17 maja 2012

136.

Nie potrzebnie się martwili stanem wody w rzece. Wody nie przybyło. Udało im się przejechać bez problemów, tak jak poprzednim razem. Został już im tylko do przejechania najbardziej stromy odcinek leśnego duktu, ale i tu nie mieli kłopotów. Napęd na cztery koła robił swoje. Pokonali go i jeszcze sporo przed zmrokiem zajechali na podwórko.
- Nareszcie w domu. – Jacek zwrócił się do Joanny. – Trzeba chyba stworzyć klimat domowy bo pewnie zimno tu i nieprzyjemnie. Długo nas nie było, a cień i las robi swoje. Zaraz rozpalę w piecu, a potem zajmę się zakupami.
- OK. A ja zajmę się kolacją.
Jacek jednak się nie namęczył zbytnio rozpalaniem w piecu. Zarówno kolektory jak i turbina wiatrowa, zadbały o klimat we wnętrzu. Nie były wyłączone i w środku panowało przyjemne ciepło. Była nawet ciepła woda.
- Joanno, jestem geniuszem. Wiedziałem co zainstalować w naszym domku. Jestem wspaniałym gospodarzem, mężczyzną i złotą rączką. Zażartował Jacek. Joanno, możesz mnie całować.
- Jak wyładujesz zakupy z samochodu, zjemy kolację i zmyjemy kurz z podróży, to może dostaniesz całusa. Nie wcześniej… - odpowiedziała wesoło.
Krzątała się lekko i z cicha nuciła coś pod nosem. Jednak nie spuszczała z Jacka wzroku. Patrzyła z fascynacją na jego kocie ruchy i pewne silne ramiona. Jak z gracją, wnosił zakupy i pakunki do domu i kładł je do spiżarki oraz lodówki.  Jacek też nie pozostawał jej dłużny.
- Kocham jak się krzątasz po domu, zasłużyłem na całusa?
- Powiedziałam, i ani minuty wcześniej. Cala twarz jej zajaśniała, a uśmiech promieniał i nadawał blasku jej całej postaci. Wyglądała naprawdę ślicznie…
- Jesteś piękna, naprawdę cieszę się że jesteśmy razem… Wiesz? - Jacek stanął i nie mógł oderwać od Joanny wzroku. Uśmiechnął się i przesłał jej całusa.
                                                           ***


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz