137.
Żyli
sobie tu pod lasem spokojnie. Czasem wybierali się dorożką na przejażdżkę do lasu.
Czasem odwiedzali domek stryja, gdzie nawet kilka razy nocowali. Joanna
wystawiała sztalugi i malowała, a Jacek udawał się na polowanie, albo
zwyczajnie na przejażdżkę. Myśli o ślubie raczej nie zajmowały im myśli.
Gdy
czasem wpadł im jakiś pomysł do głowy, to rozmawiali, o nim, dyskutowali o różnych
jego wariantach i czasem z niego rezygnowali, a czasem zatwierdzali do
realizacji. Nie chcieli wielkiej fety, chcieli ślubu kameralnego i skromnego. A
skoro ksiądz nie mógł dać im go w kościele - z racji rozwodu cywilnego Joanny,
to i z większością spraw nie mieli kłopotu.
Ślub miał
się odbyć urzędzie, a po nim małe przyjęcie w domu weselnym w Czarnych Olchach.
Sprawy służbowe i terminy mieli już zatwierdzone i obgadane, a inne rzeczy co i
rusz się zmieniały, w zależności od tego, kto na jaki pomysł aktualnie wpadał i
co zaświtało akurat w głowie ich bliskich. Nie były to wielkie sprawy, więc i
nie było potrzeby się długo nad nimi zastanawiać. Ale skoro mieli jeszcze sporo
czasu do ślubu, to i pomysłów się sporo wszystkim nazbierało.
Kontaktowali
się za pomocą Tele-radia, a raz nawet wybrali się do miasta, by wszystkiego
dopilnować i przedyskutować.
Joanna,
choć już dostała rozwód od Karola, to nie było tak, by była o wszystko
spokojna. Myślała o nim, bo i stan jego zdrowia często się zmieniał. Podczas
chemii był nie do życia, podczas przerw w kuracji dochodził do sił i chciał być
na tyle aktywny na ile zdrowie mu pozwalało. Nudził się, przychodziły mu do
głowy różne pomysły, i chciał z kimś porozmawiać.
Lekarze
nie dawali mu dużych szans, na przeżycie do końca roku, jednak Karol się nie
poddawał. Bardzo chciał dożyć ślubu i być na nim. Chciał też do końca
doprowadzić sprawy Adasia. Zrobił testament i chociaż już nie zostało mu z majątku
za wiele, to na jego kształcenie odłożył dość sporą sumkę.
Czół się winny,
więc bardzo pragnął dołożyć się do uroczystości ślubnej Joanny. A skoro młodzi wymarzyli
sobie ślub nie duży, to i Karol chciał chociaż pomóc im w jego przygotowaniu. Chciał
bardzo wynagrodzić jej te stracone lata i chciał by wiedzieli, że żałuje teraz tych
powziętych onegdaj decyzji. Dla młodych było to jednak dosyć męczące, bo często
Karol ingerował za mocno w ich prywatne sprawy. Jednak oni byli w takich momentach
bardzo wyrozumiali i troskliwi. Nie dawali mu odczuć, że jego troskę uważają z niepotrzebną
i czasami jego zachowanie uważają za wścibskie. Byli ponad to i śmieli się często
z takich sytuacji. Byli szczęśliwi i nic nie mogło zakłócić tego stanu.
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz