147.
- Patyki,
patyki, będą i patyki. Według rozkazu.
Wszyscy
rozeszli się po posesji i zajęli się swoimi sprawami. Joanna porządkami i
przygotowaniem jedzenia w domu. Adaś drewnem, a Jacek wykoszeniem trawy w
miejscu ogniska. Potem, razem z już wolnym Adasiem, poszli poszukać i wyciąć w
leśnej gęstwinie kilka ładnych patyków do nadziania kiełbasek.
Gdy po dłuższej
chwili wrócili, przywitał ich płomyk przeciskający się między gałęziami roznieconego
przez Joannę ogniska.
Joanna leżała
obok na kocyku, a na ławeczkach czekało już jedzenie i napoje. Dym ulatywał prostą
strużką do nieba, przepowiadając piękną pogodę.
- Płonie ognisko
w lesie… - Zabrzmiały słowa piosenki z kierunku lasu, z którego zbliżali się już
chłopcy.
- Wiatr smętną
piosnkę niesie. - Odpowiedziało im echo i melodyjny głos Joanny.
- Niniejszym,
otwieram sezon na czas majówek i ognisk. Cieszmy się ludziska! Hip, hip – Hurrraaa…
Zakrzyknął śmiejąc się Jacek.
Hip, hip –
hurrrraaaaa… - odpowiedziała mu uradowana reszta.
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz