Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 19 maja 2013


           198.  CD.
                 Pobyt w szpitalu Janusz wspomina dobrze. Po uczuciu ciągłego zmęczenia, nareszcie mógł sobie wypocząć. Nie musiał się śpieszyć. Leniuchował i  Odsypiał… Miał tu fachową pomoc lekarzy, troskliwe siostry i salowe… Tylko… Przychodząc tu, zaledwie kulał, a po dwóch tygodniach siostry już musiały go karmić, żona kąpać, podróż do łazienki była prawdziwą wyprawą, a zezował przy tym tak, że bał się spojrzeć w lustro… Badało go wielu różnych specjalistów, na różnych przyrządach. I im czół się gorzej i rodzina była bardziej zestresowana, tym lekarze byli bardziej pewni… Mogli postawić diagnozę nie czekając na rezonans magnetyczny. Na karcie pojawił się napis - SM.
Zaczęło się leczenie… Przypisano mu bardzo dużo kroplówek, zastrzyków, tabletek. Skierowano do kilku specjalistów. Zaklejono oko i oddano w ręce szpitalnego rehabilitanta.
                                                           ***
Janusz nie znał tej choroby, więc poznawał ją z zainteresowaniem. Tak jakby nie dotyczyła ona go bezpośrednio. Jakby obserwował wszystko z boku.
Być może dostawał wtedy jakieś tabletki, na psychicznie radzenie sobie z chorobą… Ale może stwierdzić to teraz z  pewnością, wystarczyła by długa, serdeczna rozmowa z psychologiem, której niestety zabrakło. Radził się sióstr i lekarzy podczas obchodów i dyżurów. Rozmawiał z pacjentami z taką samą chorobą.
To oni byli dla Janusza prawdziwą skarbnicą wiedzy na temat Stwardnienia Rozsianego. Ludzie mówią źle o lekarzach, że się nie starają, są opryskliwi i że biorą łapówki. Janusz nie miał takich doświadczeń. Pobyt w szpitalu wspomina z serdecznością. Traktowano go tam fachowo, troskliwie i z obiektywną wyrozumiałością. A gdy wychodził ze szpitala i zaproponował ordynatorowej w dowód wdzięczności „kopertę”… Ta popatrzyła na niego z politowaniem i powiedziała by ją schował. – „Przecież sam tych pieniędzy będziesz potrzebował na leki. A będziesz ich potrzebował na pewno i to sporo…”
Niestety miała rację. W tym czasie bowiem, finansowo i duchowo, wspierała ich, jego mama. Szybko kurczyły się skromne zapasy i byli przez pewien czas bez pieniędzy
                                                        .***
CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz