Po kilkunastu miesiącach, dzięki Urzędowi Pracy i odbytym
kursom, Janusz znalazł pracę w studiu graficznym, w firmie robiącej opakowania. Zatrudniono go w ramach aktywizacji
zawodowej osób niepełnosprawnych. Pracodawcy dostawali duże dofinansowanie do
tych miejsc, a niepełnosprawni mieli pracę.
Była to jego najlepsza i najlżejsza praca. Niestresująca,
we wspaniałym młodym zespole. Zajmował się głównie wprowadzaniem do komputera
danych z prac stworzonych przez grafików. Pracował po 7 godzin, na popołudniową
zmianę.
Przy
okazji poznawał programy graficzne, wspomagając się książkami znalezionymi w
firmie i podglądając pracę grafików. Jego wiedza szybko rosła. Nabierał
poczucia własnej wartości
Szanowano go tam i lubiano. Niestety po roku został zwolniony z powodu braku
dalszego finansowania z PEFRON-u
Głupim,
oficjalnym wytłumaczeniem zwolnienia stał się problem w pracy, należący do
kompetencji informatyków. No cóż bywa i tak.
Wziąć jednak trzeba pod uwagę, że w
tym roku firma pokryła koszty jego okularów, pobytu w sanatorium, jak również
jego samodzielnego dokształcania się, za które musiałby na kursach sporo
zapłacić. Skorzystał w sumie więc dużo...
Jednak sam
moment zwolnienia okazał się bardzo niesympatyczny. Szefostwo nie wykazało ani
krzty zrozumienie i wyczucia.
Przychodząc do pracy jak zwykle, jego bezpośredni przełożony zaprosił go
do pokoju i oznajmił, że już nie pracuje bo popełnia błędy. Musi zaraz opuścić
firmę i oddać identyfikator. Nie było czasu na reakcję i tłumaczenia…
To był wielki
szok nie tylko dla Janusza, ale i kolegów z pracy. Wyprowadzono go „ze
szklanymi oczami”, jak przestępcę, bez
możliwości pożegnania.
Zakład miał swoje tajemnice służbowe,
które były chronione dokumentem lojalnościowym. Być może to zabezpieczenie,
było przyczyną tak szybkiego wyprowadzenia go z zakładu.
Być może powinien był walczyć, ale tak
naprawdę nie dano mu nawet takiej szansy…
CDN.
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz