Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 22 kwietnia 2012

126.

Weszli do przedpokoju, a z niego do salonu. Wnętrze urządzone było na styl rustykalny. Przy biurku, w okularach siedział ojciec Karola. Z wysiłkiem podniósł się z krzesła i podszedł do nich się przywitać. Przy oknie stał Adaś, który wszystko, przez nie obserwował, a w drzwiach  prowadzących do kuchni, stanęła siwa wyprostowana i pełna godności, mama Karola.
Nie był to pałac, lecz wnętrze było czyste, zadbane i pełne uroku. Mieszkańcy domu, choć widać nie bogaci, byli otwarci i życzliwi.
Pierwszy odezwał się tata Karola.
- Joanna… Jakże miło Cię widzieć. Świetnie wyglądasz. Sporo lat już się nie widzieliśmy. Straciłem nadzieję że cię jeszcze zobaczę. Ja też nie czuję się dobrze. Chodź do mnie córko.
Przytulił ją do siebie i pocałował w czoło. Widać było że się wzruszył, po policzku zleciała mu łza. Zreflektował się szybko, otarł ją rękawem i zwrócił się w kierunku Jacka.
- A to chyba pan Jacek, miło mi poznać. Bratnie dusze, to dobrze, to bardzo dobrze… Niech pan pozwoli, że przedstawię. Moja kochana żona Maria, a to nasz wnuczek, Adaś, nasz skarb…
- Dziadku…
- Dziadek Włodek tak lubi. Trzeba mu wybaczyć, to z miłości… - wtrąciła Maria – Proszę zajmijcie miejsce przy stole, zaraz podam herbatę, a może ktoś woli kawy? – spytała.
Joanna przez cały ten czas nie mogła oderwać wzroku od Adasia. Wyrósł, zmężniał, to nie było już dziecko, to już był nastolatek. Uśmiechała się do niego, ale nie potrafiła zebrać w sobie tyle odwagi by się odezwać. Niepokoiła się, że może zepsuć tą chwilę. W głowie miała zamęt, poczucie winy i ekscytację. Myślała tylko, jaki on duży, przystojny. Co powiedzieć, od czego zacząć… Z kłopotu wybawił ją Karol.
- Wiem, że to moja wina, że tak długo się nie widzieliście, ale nie miejcie do mnie pretensji i złości. Myślałem że robię dobrze. Joanno… Adamie. Trwało to długo, ale ta chwila w końcu nadeszła….
...
Ze łzami w oczach wpadli sobie w ramiona… 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz