Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 12 kwietnia 2012

123.

Spacerowali ponad dwie i pół godziny. Gdy wychodzili, na swojej drodze spotykali niewielu ludzi, gdy wracali miasteczko już tętniło życiem. Mijali uczniów śpieszących do szkoły, pracowników pobliskich zakładów, urzędników i zwykłych kupujących w miejskich budkach i sklepach.
            Prawie zapomnieli po co tu przyjechali. Cieszyli się sobą, spacerem, zaciekawieni miastem którego Jacek prawie nie znał, a Joanna dawno nie widziała. Wracając, kupili butelkę dobrego alkoholu stryjom. Ciasto u piekarza które planowali zjeść do obiadu i czekoladowy drobiazg dla Adasia. Wracali spokojnie, uśmiechnięci, trzymając się za rękę.
            Gdy wchodzili na posesję stryja, ten przywitał ich machając ręką z pobliskich krzaków. Wycinał tam wyschnięte gałęzie i niepotrzebne rózgi niepotrzebnych samosiejek.
            - Hej! Jak udał się spacer? – zawołał.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz