Łączna liczba wyświetleń

środa, 11 kwietnia 2012

122.
Znowu źle spała tej nocy. Kręciła się i przewracała z boku na bok, myślała o dniu jutrzejszym. Jacek też, w nowym, obcym domu, gdzie nocował pierwszy raz w życiu, wstał niewyspany. Gdy tylko usłyszeli, pierwszy hałas w domu, świadczący o tym że ktoś już wstał, oboje wuskoczyli z łóżka, skorzystali z łazienki i ubrani zeszli do kuchni. Tam już krzątała się Zofia,  zona stryja. Gdy stanęli oboje w drzwiach, spytała.
- Co, już wstaliście? Źle się spało? Może nie wygodnie?
- Ależ nie! Wszystko w porządku. Tylko tak ogólnie, była to ciężka noc. Za dużo myśli kłębiących się w głowie. – Odpowiedziała Joanna. - Sama wiesz. Dziś będzie dzień pełen wrażeń. Chciała bym mieć go już za sobą…
- Joanna, bardzo ten dzień przeżywa, nie dziwię się jej. Jednakże boję się że go odchoruje.
- Ty Jacku, też nie wyglądasz na wypoczętego i wyspanego. Obydwoje musicie zdystansować się od tej sprawy. Może wypijecie kawę, zjecie coś i się przespacerujecie? Choć dziś jest chłodno, to słoneczko świeci pięknie. Spacer wam dobrze zrobi. Tylko już nie myślcie o tym. Pół dnia macie by zająć się czymś innym.
- Masz rację, zrobimy tak jak mówisz. Wezmę Joannę i przejdziemy się po okolicy. Stryjek już wstał?
- Wyszedł na chwilę po pieczywo, tu niedaleko, już pewnie zaraz wróci. Ja za ten czas zrobię nam kawę i przygotuję coś do zjedzenia.
- Pomóc ci?- Spytała Joanna…
- Ależ nie. Usiądźcie przy stole, wszystko prawie już gotowe.
- To choć pomogę ci nakryć do stołu. Sztućce, kubki i takie tam…
- Kubki stoją na suszarce. Mój to ten zielony, stryja ten duży pękaty. A wy wybierzcie sobie jakieś, jest z czego wybrać. – Uśmiechnęła się. - Sztućce są w środkowej szufladzie.
Na te słowa, w sieni stuknęły drzwi i usłyszeli kroki stryja zbliżającego się do kuchni.
- Dzień dobry, już wstaliście?
- Czekamy na bułeczki. – odpowiedziała uśmiechając się Zosia – Goście stali już skoro świt i już nie mogą się doczekać…
- A bo to spać jeszcze trzeba. – zażartował – A nie zrywać się skoro świt  i ludzi popędzać… Odpoczywać trzeba, wczasować…
- Ja też tak mówię.
- A my martwimy się o was, pewnie wam smutno. Nie chcieliśmy zostawiać od rana samych, postanowiliśmy Wam towarzyszyć. – Odpowiedziała wesoło Joanna.
- O… Wszystko gotowe. Usiądźmy więc. – Powiedziała Zofia.
- To cieszymy się, że tak chcecie nam starym towarzyszyć od rana.
- Nie ma sprawy, kawusi? – Joanna odwróciła się w stronę stryja.
- Oj dziękuję, tego mi było trzeba…
- Wszystkich nas rozbudzi. Zosiu?  
- Dziękuję. Jak ktoś ma chęć, to do świeżego pieczywa jest dżem, serek, kilka jajek na twardo. Smacznego.
- Dziękujemy, smacznego.
Po śniadaniu Jacek i Joanna ubrali się i zostawiwszy stryjów samych wyszli na ulicę. Po kilkunastu metrach skręcili w bok i przytuleni, chodnikiem udali się przez park do centrum miasta.
                                                                       ***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz