Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 16 października 2012

176.

- Nie będę ci ojcem. – Powiedział Jacek. - Nawet nie mam takiego zamiaru. Ale postaram ci go w pewnym sensie zastąpić. Myślę że mnie takiego zaakceptujesz.
- Wiem. Rozumiem. Wszystko się zmieniło, ale to minie. Wiem że chcecie dobrze, dziadkowie sporo czasu mi to tłumaczyli.
- To dobrzy ludzie. Przez pewien czas byli między młotem a kowadłem. Rozumieją to dobrze, wiedzą co mówią… To nie jest tak, że mama która cię bardzo kocha, nie chciała się tobą zajmować gdy byłeś mały. Po prostu nie mogła i nie dano jej szansy.   
- Wiem o tym. Znam całą historię.
- Teraz, tak się wszystko ułożyło, że straciłeś ojca, ale zyskałeś prawdziwą rodzinę. Pewnie wiesz o tym, że możesz na nas ze wszystkim liczyć.
- Wiem, miałem czas to wszystko przemyśleć. Spokojnie. Czemu o tym wspomniałeś? Myślę że nie dałem wam ku temu powodu?
- Nie, uchowaj Boże… Tylko tak postanowiłem, przy okazji powiedzieć, że bardzo się cieszymy z tego, że jesteś z nami. Dodaje to nam skrzydeł, sensu w życiu. Każdy z nas przewartościował od nowa swoje życie. Bardzo bym chciał żebyśmy stworzyli szczęśliwą rodzinę, byśmy o wszystkim sobie mówili.
- Tak też będzie. Nie przejmuj się na zapas. Będzie dobrze.
- To chyba ja powinienem powiedzieć te słowa… - Zaśmiał się Jacek. – No jak tam, sprzęt gotów. Musimy teraz gdzieś zaparkować.
- Myślę że tam, przy tej kempie zarośli będzie dobrze. Podpłyń tam. Ja nałożę przynętę, a ty sypniesz zanętą.
- Polegam na tobie, ja się na tym nie znam. Słyszałem tylko o tym. Tu się zakotwiczyć?
- Było by dobrze, starczy sznura?
- Starczyło. No to bierzmy się do roboty… 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz