174.
Wyładowali
sprzęt z bryczki niedaleko wody. Łódka już od wczoraj była napompowana.
Mieli wypłynąć na jezioro i powoli poznawać to nieznane dotąd im środowisko.
Byli optymistami, ale byli pierwszy raz na rybach. Musieli by mieć sporo
szczęścia by coś złapać…
- To co,
kochani. Zostawiam was samych. Poradzicie sobie?
- Jasne, damy
sobie radę, zapowiadali śliczną pogodę. Tylko nie zapomnij po nas przyjechać.
Tyle ryb nie wtargamy sami na górę…
- Przyjadę na
pewno. A może wziąć jakąś przyczepkę na ryby – zaśmiała się Joanna żartując.
- Wystarczy że
po nas przyjedziesz. - Odpowiedział zaaferowany Jacek. To było jego pierwsze
takie doświadczenie, no i był odpowiedzialny za Adasia. Zestresowany nie bardzo
wiedział w co najpierw ręce włożyć, a jednocześnie nie chciał pokazać przed
młodzieńcem że się tremuje. Udawał że nad wszystkim panuje.
- Nie Martw się
będzie dobrze. Damy sobie radę.
- No to na
razie. Wio… - Powiedziała i odjechała zostawiając ich samych.
- To co? - Spytał
Jacek – proponuję wszystko włożyć do łódki i wiosłować. W międzyczasie będziemy
przygotowywać sprzęt. OK.? Szkoda dnia.
- Zgoda - przytaknął
Karol. – do roboty, wodujemy i okrętujemy siebie i sprzęt.
Zaśmieli się wesoło.
– Tylko nie zapomnijmy wiosła…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz