159.
- A jak zacznie
padać? Albo coś się nie uda. – Znowu zaczął biadolić Jacek. - Tak bym chciał by
się wszystko udało…
- Uda się, uda.
Nie tak to inaczej. Żadnej katastrofy na niebie i ziemi nie przewidują. –
powiedział ojciec przyglądając się Jackowi w nowo skrojonym garniturze. –
- Żeby tylko
ksiądz nie zmienił zdania. To była by tragedia. Joanna niby rozwód ma, ale
męża też…
- Słuchaj synu.
Tragedię to już przeżyłeś. A to tragedią nie jest… To tylko kłopot, który
zawsze można w jakiś sposób rozwiązać. Jak ksiądz powie nie, w co wątpię, to
ślub weźmiecie tylko w urzędzie. A jak się wszystko unormuje, znowu pogadacie z
księdzem. Wesele tak, czy siak się odbędzie. Nie martw się.
- Dobrze że ciebie
mam tato. Ty zawsze masz jakiś sensowny pomysł i wytłumaczenie…
- Dziękuję. Jak nie
tobie to komu mam doradzać? Jesteś moim synem… Wiesz co, przetrzyj jeszcze te buty,
nie wyglądają już świeżo…. No i chyba było by to na tyle. Którą to mamy godzinę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz