Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

         
 159.  
- A jak zacznie padać? Albo coś się nie uda. – Znowu zaczął biadolić Jacek. - Tak bym chciał by się wszystko udało…
- Uda się, uda. Nie tak to inaczej. Żadnej katastrofy na niebie i ziemi nie przewidują. – powiedział ojciec przyglądając się Jackowi w nowo skrojonym garniturze. –
- Żeby tylko ksiądz nie zmienił zdania. To była by tragedia. Joanna niby rozwód ma, ale męża też…
- Słuchaj synu. Tragedię to już przeżyłeś. A to tragedią nie jest… To tylko kłopot, który zawsze można w jakiś sposób rozwiązać. Jak ksiądz powie nie, w co wątpię, to ślub weźmiecie tylko w urzędzie. A jak się wszystko unormuje, znowu pogadacie z księdzem. Wesele tak, czy siak się odbędzie. Nie martw się.
- Dobrze że ciebie mam tato. Ty zawsze masz jakiś sensowny pomysł i wytłumaczenie…
- Dziękuję. Jak nie tobie to komu mam doradzać? Jesteś moim synem… Wiesz co, przetrzyj jeszcze te buty, nie wyglądają już świeżo…. No i chyba było by to na tyle. Którą to mamy godzinę?   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz