162.
Świtało.
Jacek i Joanna leżeli rozkryci w łóżku. Na dworze upał tu przyjemny chłodek.
Pora na kolejny gorący dzień, nic się
nie chce. Ot sielskie, błogie lenistwo…
- Wiesz, kiedyś szlachta to miała
fajne życie. – odezwał się Jacek.
- No… Takie jak my teraz. Nie było
pośpiechu, stresu, musu… Cały wysiłek spadał na chłopów… A arystokracja tylko
czasem nadglądała i poganiała.
- Nie, od tego byli agronomowie,
dzierżawcy. Państwo się bawili.
- Parsknęli śmiechem…
- Dziwne to były czasy. Dobrze że
minęły. Teraz każdy może żyć gdzie chce i robić tak jak chce. No nie wszędzie,
każdy śpi jak sobie pościele, ale ogólnie źle nie jest… Nam nie jest źle.
Prawda?
- Prawda Jacku. Jestem przy tobie
szczęśliwa. A pamiętasz jak to było nerwowo kilka dni temu. Te przygotowania,
ślub, wesele. Organizowanie tego wszystkiego. Te koszta, niepewność, troski…
Dobrze że to jest za nami. Prawda?
- Yhm, masz rację, dobrze… -
przypomniał sobie ślub w kościele…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz