183.
Rankiem
pierwszego września, ze względu na rozpoczęcie roku szkolnego cały dom od rana
był postawiony na głowie. Podporządkowany był jednej osobie, Adasiowi.
Rozpoczęcie,
ustalono na godzinę dziewiątą. Do tego czasu Adam miał być najedzony, umyty i
galowo ubrany. To duże święto w szkole, do której miał uczęszczać.
Adam miał spore
zaległości. Prawie rok nie uczęszczał do szkoły. Niespodziewana przeprowadzka,
pobyt ojca w szpitalu. Śmierć i jego pogrzeb. To wielki stres dla tak młodej
osoby. Zdecydowano więc, że powtórzy
stracony rok…
Adam nie przejął
się tym zbytnio, i tak w tej szkole był nowy i nie miał kolegów. To była już
jego kolejna szkoła w życiu. Wiedział że sobie poradzi.
Rano, się
wykąpał, nałożył świeżo kupione ubranie. W przeddzień był u fryzjera, więc
fryzurę też miał nienaganną. Później cała rodzina usiadła razem do śniadania.
Mieli jeszcze sporo czasu więc się nie śpieszyli. Jak to w takich okazjach,
wszyscy dawali jeszcze jakieś zapomniane wcześniej wskazówki. Dawali rady i
upewniali się czy Adam wszystko zapamiętał.
Adam, owszem był
zadowolony że jest w głównym kręgu zainteresowania, lecz jednocześnie irytowały
go te kilkukrotne zapytania, przypominania, oraz nieustanne poprawianie
ubrania, kołnierza, rękawów. Czół się już dorosły i miał dość tej
nadopiekuńczości ze strony Joanny.
Jednak,
zachowywał spokój. Wiedział bowiem, że szczere intencje jego mamy płynęły z
miłości do niego, której przez lata była pozbawiona. Okazał się nad wiek mądrym
chłopcem. Okazywał dystans i wielką tolerancję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz