167
Wróciła po chwili i spytała.
- Macie ochotę
na coś mocniejszego?
- Chyba nie… -
Wolno z zastanowieniem, omiatając wszystkich wzrokiem odpowiedziała Joanna. - No przynajmniej ja nie mam ochoty.
- Chyba sobie
darujemy. - Powiedział tata Jacka.
- Jutro mamy
ciężki dzień. Posiedzimy sobie trochę przy herbatce i pewnie pójdziemy spać. –
Przyznał im rację Jacek.
- A więc
częstujcie się ciastem, dziś piekłam. Dostałam nowy przepis od sąsiadki, to
znaczy dwa, ale drugi będzie na drugą okazję.
- No to
spróbujmy tego coś dziś popełniłaś. Hmm, Ciasto kruche, jabłka, wiśnie,
kruszonka, nie to coś jakby bezy… - Spróbowała zgadnąć Joanna.
- Przed tobą się
nic nie ukryje. To takie sąsiadki Misz- masz. Dobre nie?
- Zgadza się,
smakuje wspaniale.
Dziś nie
siedzieli długo. Po plotkach przy cieście, pomału rozeszli się po swoich
pokojach. Po kilkunastu minutach nastała cisza i w dom zamarł w mroku.
***
O ósmej z rana
byli już po śniadaniu. Pożegnawszy się z rodzicami, Jacek i Joanna odjechali w
kierunku szpitala.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz