166.
- A powiedzcie,
co tam u Karola? Trzeba do niego koniecznie wpaść. - Spytała Joanna.
- Tu nie mam
dobrych wieści. Jest w szpitalu, chyba nie jest z nim za dobrze. – Powiedział
smutno tata Jacka. – Cały czas ktoś u niego siedzi.
- To nie jest
dobra wiadomość, musimy wpaść jutro do niego. Prawda Jacku?
- Może zrobimy
tak: Ja z rana zawiozę cię szpitala, potem pozałatwiam sprawy i w drodze
powrotnej zajadę po ciebie?
- Dobry pomysł.
Hmm.. Chyba przyszła kolej na niego…
- Też się tego
obawiamy, podobno niknie w oczach. Dobrze że akurat przyjechaliście. Nie chcę krakać,
ale to może być już jego z wami pożegnanie…
- To aż tak jest
już źle?...
Zamilkli, przeżuwali jeszcze w ustach ostatnie
kęsy potrawy. Mama Jacka wstała i stawiając na stół ciasto spytała. – Herbata? –
Przytaknęli wszyscy. Weszła więc do kuchni by wstawić wodę. Kubki już tam stały
na tacy…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz