Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 2 października 2014

            128.  No dobra, jeszcze ten kawałek... Nie mogę wszystkiego tu "wkleić", bo to przecież moje prywatne i czasem bardzo krępujące dzieje... ;-)
          (...) Niewiele zapamiętał z dzieciństwa. Ale w pamięć mu się wbił dobrze epizod, w którym o mało nie stracił życia. Było to podczas wypalania cegły. Dziadek doglądał ognia i pilnował wnuka. Siedział w pobliżu pieca i bacznie obserwował, co jego "królewicz" porabia. A że między piecem a kominem był łącznik z szybrem na usypanej górce, jego wysokość bawił się wspaniale na zboczu górki.
Widać musiał się czymś zaciekawić, może szybrem? Tyle tylko, że był tam przykryty otwór, dziura prosto w ogniową czeluść łącznika... Taka namiastka piekła.
Łaził tam i z powrotem aż wpadł po pachy. Dziadek szybko wnuka wyciągnął, ale butki, gumowce, już były gorące. Miał szczęście, że dziadek go doglądał i że zatrzymał się na rękach... I że chyba nie była na niego pora... Inaczej szybciutko zrobiłaby się z malca kupka popiołu, gdyby wpadł cały. Bo możliwości ratunku nie było żadnego. No, ale dzięki temu, że żyje, mogę opisać jego dalsze perypetie i dzieje...(...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz