Łączna liczba wyświetleń

sobota, 4 października 2014

           130.  Jeszcze jeden urywek z kroniki... A co... ;-)
(...)W internacie zakwaterowano go, dano pościel, pokazano stołówkę, pomieszczenia administracyjne, łazienkę.
Potem wrócili z powrotem do ciotki, gdzie gościli aż do wyjazdu rodziców, wtedy to, z mieszanymi uczuciami, udał się na pierwszy nocleg do internatu.
Nazajutrz była inauguracja roku szkolnego. Miała ona miejsce na dworze, przed salą gimnastyczną. Najpierw chyba coś dyrektor zagaił, potem minister z radia. Następnie wszyscy rozeszli się do sal, które ktoś im wskazał na apelu.
Sala nr 7. Pierwsze spotkanie jego klasy i wychowawczyni, przez kolejne pięć lat, Alicją I. Właśnie, gdy wszyscy, a było ich prawie czterdziestu, rozglądając się wokoło, siedzieli grzecznie w ławkach, wparowała, niewysoka kobieta, i swoim męskim, basowym głosem, zaczęła od lekcji wychowawczej, czyli, wspomnianego tuż tematu numer jeden - jabłek Bogdanowej.
Zaskoczyła ich swoim głosem, zaskoczyła srogością, zdecydowaniem.
Dopiero po reprymendzie dla Pawełka, Mirka i Wacka, wszyscy odważyli się spojrzeć po sobie, w jakie to towarzystwo się wpadło, z kim będą się uczyć przez 5 lat. Nie wiem jak inni, ale Janusz odniósł dosyć sympatyczne wrażenie. Dziewczyny ładne i wesołe, chłopcy też wyglądali spoko. Wszyscy zaczynali ten sam etap w życiu, więc wyczuwało się w powietrzu niepewność i tremę.
Już wtedy zwrócił uwagę na wesołą, pełną wigoru dziewczynę o dźwięcznym głosie. Później najczęściej siedziała na lekcjach ławkę przed nim. Spodobał mu się, jej charakter, błysk szaleństwa w oku i zgrabna sylwetka. Szybko ją polubił, a po krótkim czasie pokochał. Miłość w nim cały czas narastała, by po kilku miesiącach, Marysia już na stałe zagościła w jego myślach.
Cały czas starał się być obok niej, patrząc na nią cielęcym wzrokiem, aż wszyscy zauważyli, że Janusz się zakochał. Byli parą, nie parą, wydawało się, że uczucie wygasa, narasta i faluje jak ocean. Ale to pozory, uczucie to już nigdy w nim nie wygasło, i trwa u Janusza po dziś dzień. (...)
...Przeżyliśmy wspólnie w małżeńskim stadle ponad 31 lat...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz