Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 28 września 2014

              127. Coś jeszcze? Jakiś fragment? Proszę... ;-)
              Po śmierci Stalina i kilkunastu latach okazywania niezadowolenia przez Polaków, trochę się poluzowało. Namiastką swobody powiało za Gomułki, a za Gierka zawitało przedwiośnie.
Ojciec Janusza jeszcze przez kilka lat po wojnie pracował w cegielni. Potem tak wszystko się ułożyło, że zrezygnował z państwowej posady. W głowie zaświtał mu pewien pomysł, ale musiał do niego dojrzeć.
Jak każdemu kawalerowi w pewnym wieku, a miał tych wiosen już ze 30, przestało mu wystarczać towarzystwo kolegów. Zaczął się rozglądać za kobietą, partnerką i żoną. Spodobała mu się młoda bibliotekarka, Tamara, pracująca wtedy w Domu Kultury. Młoda, bo młodsza o 10 lat, po liceum plastycznym, pełna radości życia, zapału i do tego bardzo, bardzo ładna.
Jej prawosławna rodzina, pochodziła ze szlachty zaściankowej. Mieszkali i uprawiali ziemię w ..., gmina Supraśl. Grunty te dostali ich przodkowie za zasługi dla króla. Zwano ich z sarkazmem, w okolicy szlachtą. Rodzina po politycznych przejściach. Dziadek i babcia z rodzinami, podczas pierwszej wojny światowej, musieli wszystko zostawić i uciekać przed Niemcami, na wschód. Mogli wrócić dopiero po kilku latach. Byli zawsze wolni, wykształceni, mieli ziemię, to i mieli i wrogów. Ojciec Tamary w niejedną noc uciekał przed bandami do lasu. Po wojnie też uciekał, przed innymi bandami, bo zapisał się do partii robotniczo-chłopskiej. Aktywnie w niej działał przez parę lat, aż do momentu, gdy zauważył, że niewiele ma ona wspólnego z jego ideami i poglądami.
Nigdy nie jest tak, że coś jest czarne albo białe. Wśród wielu porządnych ludzi, znajdzie się zawsze jakaś wesz i swołocz, której poglądy są karykaturą szlachetnych ideałów innych. Potrafiąca zniszczyć dla swojej prywaty, nawet coś wzniosłego i pięknego. Wszystko jedno, czy się patrzy na świat z prawej strony, czy też z lewej.
Byli, więc wykształconą szlachtą, kułakami i komuchami. Nie mieli lekko, ciężko pracowali na roli. Lawirowali między przepisami, by uniknąć domiarów i kontyngentów.
Dziadek nazywał się ..., babcia ..., córki to ..., ...,..,... Dzieci swoje, wychowali i wykształcili, oraz z posagiem wyprawili w świat. A w jednej z nich, Tamarze właśnie, zakochał się ojciec Janusza.
Od początku mieli problemy. Ojciec był katolikiem, ona wiary prawosławnej. Ówczesne czasy były mało tolerancyjne, więc i po ślubie, przez kilka lat, Tamara się nie mogła pokazać się w domu rodzinnym. Jako mężatka musiała przejąć wiarę męża i to było przyczyną konfliktów. Ślub był cywilny, a po kilku miesiącach, z przygodami i przy wsparciu rodziny Franka, także kościelny. Tak powstawała w bólach ich podstawowa komórka rodzinna.Tak też poznali się, pokochali i pobrali. A owocem tego związku był właśnie on, Janusz. Jego Mama przypłaciła poród chorobą i bała się powtórnej ciąży. Został więc jedynakiem. Wychowywał się w kochającej rodzinie, więc nie brak było mu rodzeństwa. Jego mama po miesiącach choroby zwanej rzucawką i operacji tarczycy, doszła do siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz