Łączna liczba wyświetleń

środa, 12 czerwca 2013

            208.
             CD…
Wszyscy szukają swego miejsca i celu w życiu. Żyją w takich czasach i dostosowują się do zaistniałych warunków. Moja mama pochodzi z tych stron i jest wiary prawosławnej. Pradziadkowie, tak jak wiele rodzin przed pierwszą wojną światową, jako „Bierzeńcy” uciekali zostawiając swoje gospodarstwo przed Niemcami do Rosji. Po wojnie wrócili do zdewastowanego.
Rodzina mego ojca była katolicka i przyjechała gdzieś ze środkowej Polski. Pradziadek szukał gliny by zainwestować w cegielnię. Udało mu się, ale po II wojnie światowej jego synom już cegielnię odebrano... Z babki strony mam „świętego” któremu batiuszka zniszczył napisy na nagrobku, a moim rodzicom przez kilka lat nie dawano żyć z powodu pochodzenia i różnicy wyznania. Rodzina teścia, też swego czasu położyła się spać na Litwie, a obudziła w Polsce… 
Tego się nie da opisać w kilku słowach. To kawał historii zapisany bliznami na żywym organizmie. Na organizmie naszych bliskich. 
Gdy zachorowałem i zdałem sobie sprawę że nie będę dał rady już prowadzić gospodarstwa, wyprowadziliśmy się do miasta. Pytano nas wówczas, czy nie żal jest nam zostawiać tak pięknej posiadłości. Odpowiadaliśmy że nie… To co zostało w nie zainwestowane, zmienia tylko właściciela. Ja już nie dam rady go rozwijać i w nie inwestować, ale znalazł się ktoś, ktoś zauroczony tym miejscem i dał mu nowe życie…
A to, co zostało w naszej pamięci i tak nie zginie. Pozostanie w naszej pamięci. Zwłaszcza że historia tego miejsca jest opisana i udokumentowana zdjęciami.
Nie głupi wymyślił przysłowie – „Tam dom twój, gdzie twoja rodzina”. A gdy rodzina jest duża, to z natury rzeczy pamiętając o swoich korzeniach, rozchodzi się po świecie i szuka swego miejsca na ziemi… 
Ja nie musiałem szukać swego miejsca daleko. Jako jedynak zamieszkałem w domu w którym miałem szczęście dorastać, w gminie której historię poznawałem jako szkolniak i poznaję ją do dziś. 
 Byłem w każdym zagajniku, każdym zakolu Narwi, czy Świnobrodu. Później poznawałem to z wydanej kilka lat temu „Monografii gminy Michałowo”, mego znajomego Leszka Nosa.
Tu dopiero był tygiel etniczny! Cała historia Polski w pigułce. Wpływy możnowładców z Rusi, wędrówki ludów, puszczańskie zwyczaje prastarych mieszkańców tych rejonów. Potop Szwedzki i palenie wsi wrogich tym wojskom, Przemarsz wojsk Napoleona i ich późniejszy skutek w postaci odwetu Rusi. Powstania, Zabory i sielskie życie wsi. Różni włościanie, dworki, pałace i żal po ich stracie w wojennych pożogach. Bierzeńcy podczas pierwszej wojny, oraz tragedie podczas i po drugiej…
Byłem w szoku gdy się dowiedziałem że wówczas zagłębiem włókiennictwa w regionie nie był Białystok lecz Michałowo. Że najwięcej żyło tu Niemców, potem Żydów, Białorusinów i Ukraińców, a dopiero potem byli Polacy. Jakaż musiała być podczas wojny migracja, ilu ludzi wywieziono, ilu wymordowano. Ile majątków zniszczono, ilu posiadaczy ziemskich musiało je opuścić, by można było powiedzieć że mieszka tu teraz większość Polaków i katolików… 
CDN…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz